sobota, 24 listopada 2012

Relacja z pielgrzymki do Czernej i Łagiewnik - 17 listopada 2012


Salve Regina, Mater Misericordiae rozbrzmiewało w myśli, szepcie i śpiewie każdej modlitwy na pielgrzymim szlaku duszpasterstwa Tradycji łacińskiej diecezji bielsko-żywieckiej, pod przewodnictwem naszego duszpasterza i opiekuna ks. dr. Grzegorza Klai. Dnia 17 listopada 2012 roku w licznej grupie ponad pięćdziesięciu osób wyruszyliśmy autokarem do Sanktuarium w Czernej i Łagiewnikach, pielgrzymując z radością, wdzięcznością i nadzieją ku czci Matki Bożej Miłosierdzia.


Już w drodze do zamierzonego celu wzywaliśmy orędownictwa Matki nieprzebranego miłosierdzia ufnym śpiewem Godzinek o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny, uświadamiając sobie przy okazji na nowo bogactwo i głębię teologicznej treści tej pięknej modlitwy. Jako że wielu z nas pielgrzymowało tego dnia z zamiarem i wewnętrznym pragnieniem przyjęcia szkaplerza, nie zabrakło także krótkich refleksji naszego duszpasterza o historii szkaplerza, przywilejach, obowiązkach i warunkach z nim związanych, dzięki którym mogliśmy się duchowo przygotować do głębokiego i świadomego przeżycia tego jednorazowego wydarzenia w życiu. Nawet rozbrzmiewające w drodze słowa pieśni Ubi caritas, przy okazji których przypomnieliśmy sobie o różnych odcieniach i określeniach miłości, począwszy od charytatywnej, współczującej miłości , przez nieco inną miłość , bardziej oblubieńczą , kończąc na  i przyjacielskiej miłości , wydawały się wpisywać w duchową atmosferę pielgrzymowania do Matki Miłosierdzia.

Po godzinie 10.00  dotarliśmy do niezwykłego Sanktuarium Matki Bożej Szkaplerznej w Czernej, tego dnia spowitego gęstą mgłą, co jakby potęgowało dodatkowo atmosferę miejsca, nastrój pewnej tajemnicy, ciszy, oderwania od zgiełku świata, aby każdy z nas mógł na swój sposób przekonać się i doświadczyć, że to miejsce rzeczywiście wybrał sam Bóg, aby urzekało i przyciągało nie tylko pięknem położenia, okolicy, ale siłą modlitwy, potwierdzonej ogromną ilością podziękowań, opisów cudów i łask, zebranych w długiej historii kultu Matki Bożej w Czernej. Pierwsze kroki skierowaliśmy do ozdobionego czarnym dębnickim marmurem wczesnobarokowego kościoła pod wezwaniem świętego Eliasza, z przedstawieniem proroka na pustyni na olejnym obrazie w głównym ołtarzu oraz z bocznymi ołtarzami z obrazami Matki Bożej Szkaplerznej i świętej Teresy. Świętość i powagę miejsca, jakby z oknami na wieczność i bliskość nieba potęgowało dziesięć relikwiarzy w formie sarkofagów, umieszczonych w ołtarzach i portalach.

W tak wyjątkowym miejscu, po krótkim przygotowaniu, kilkanaście osób wyciągnęło ręce do pielgrzymiego znaku świętego szkaplerza, przyjmując go z wiarą, radością i modlitwą, odpowiadając tym samym na wezwanie do wewnętrznego przyodziania się łaską Boga. Uroczyste duchowe wydarzenie przyjęcia szkaplerza, choć dokonało się w konkretnym miejscu i czasie, w głębszym sensie nie do końca się zakończyło, gdyż stało się jakimś nowym początkiem, przypomniało nam o byciu w drodze, pozostało jakby otwarte, pełne obietnicy i nadziei na wiele cudownych wydarzeń, które mogą się wydarzyć i w naszym życiu, ubogacając bogatą historię łask i cudów za wstawiennictwem Matki Bożej.

Po oddaniu się w maryjną opiekę, prawdziwie z głębokości serca mogliśmy wołać słowami Introitu: Gaudeamus omnes in Domino, diem festum celebrantem sub honore beatae Mariae Virginis podczas Mszy Świętej wotywnej ze wspomnienia NMP z Góry Karmel w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego, sprawowanej przez naszego celebransa ks. Grzegorza o godzinie 11.00 przy bocznym ołtarzu poświęconym Matce Bożej Szkaplerznej. Jeszcze głębiej i wyraźniej odkryliśmy i pojęliśmy sens pielgrzymowania do Matki Miłosierdzia, gdy w kazaniu duszpasterza usłyszeliśmy, że nie ma dla nas ludzi grzesznych bardziej słodkiego i bliskiego tytułu dla Maryi od tego, który określa Ją właśnie Matką Bożą Miłosierdzia. Przeniknięci i pocieszeni tą świadomością, umocnieni w nadziei, wznosiliśmy ku Maryi w czerneńskim wizerunku szeptane wołania i poruszenia serca, dopełniane i niesione śpiewem gregoriańskim, maryjnymi pieśniami, odśpiewanym Magnificat, łacińskim śpiewem Ubi caritas, Ave verum i tradycyjnym na zakończenie Salve Regina, który zabrzmiał z nową mocą i świadomością. Wszystko tego listopadowego dnia przypominało nam o maryjnym charakterze wspólnego pielgrzymowania.

Po głębokim, duchowym przeżyciu Eucharystii w tym szczególnym miejscu danym przez Boga, dzięki przewodnikowi z  tamtejszego karmelitańskiego zakonu, mieliśmy okazję ogólnego poznania historii sanktuarium, wystroju wnętrza kościoła. Zostaliśmy ubogaceni wiedzą o słynącym łaskami czerneńskim obrazie Matki Bożej Szkaplerznej, namalowanym w połowie XVIII wieku przez Pawła Gołębiowskiego, ukoronowanym koronami papieskimi w 1988 roku, a wzorowanym na obrazie Matki Bożej Śnieżnej, znajdującym się w bazylice S. Maria Maggiore w Rzymie. Głęboka teologiczna wymowa obrazu przypomina zasadniczą rolę Maryi jako du­chowej Matki ludzkości i Pośredniczki łask, potwierdzoną przywilejem szkaplerza, danym  świętemu Szymonowi Stockowi w 1251 roku dla całej rodziny karmelitańskiej i dostępnym dla wszystkich, którzy przyjmują dar Matki jako znak przynależności do Maryi i Jej oddania.

W kaplicy świętego Rafała Kalinowskiego, przed wyeksponowanym w środku prezbiterium ołtarzem-sarkofagiem z jego doczesnymi szczątkami, mogliśmy dotknąć bogatej i trudnej historii jego życia, której najważniejsze chwile uwieczniły kompozycje malarskie zdobiące boczną ścianę kaplicy, przedstawiające udział w powstaniu styczniowym, drogę na Syberię  oraz posługę kierownictwa duchowego. Gdy spoglądamy na przedstawienie świętego Rafała od świętego Józefa w głównym obrazie ołtarza, jak otacza modlitwą kulę ziemską i w ręce trzyma krzyż, nie dziwi fakt, że współcześnie bywa on określany chodzącą modlitwą, a Czerna jego sanktuarium. Pierwotne miejsce jego pochówku upamiętnia brzozowy krzyż na pobliskim cmentarzu, który także mieliśmy okazję zwiedzić, oddając się chwili zadumy i refleksji.

Niezwykłą uwagą, ciekawością, zainteresowaniem i pragnieniem dotknięcia historii odpowiedzieliśmy na możliwość zwiedzania znajdującego się w pobliżu muzeum z bogatą i różnorodną ekspozycją. W jego części historycznej podziwialiśmy bogato zdobione ornaty, eksponaty liturgiczne oraz należące do zakonników przedmioty codziennego użytku. Niewątpliwie zadziwić i zaskoczyć mógł liczny zbiór afrykańskiego rękodzieła oraz fauny i flory z Rwandy i Burundii, misyjnych terenów karmelitów bosych, czy w innej części znowu kolekcja sprzętu liturgicznego, fotograficznego, numizmatyka, geologia i broń. Z części misyjnej muzeum dotarliśmy do ekspozycji, która tchnęła ożywczym duchem życia i działalności świętego Rafała Kalinowskiego, między innymi jego wiernej posługi w konfesjonale, ustawionym w widocznym miejscu dla zwiedzających, aby przypominał o ważnym rysie jego osoby.

Po czasie przeznaczonym na zwiedzanie i szukanie śladów historii, zatopieni w modlitwie, skupieniu i duchowym rozpamiętywaniu męki Pańskiej, przeżywaliśmy Drogę Krzyżową, podążając do góry wzdłuż kolejnych odnowionych stacji, ukrytych w mglistej scenerii jesiennego lasu. Chłodne powietrze rozgrzewała płynąca z serc modlitwa, która inspirowana realistycznymi przedstawieniami wydarzeń zbawczych oraz rozważaniami naszego duszpasterza ogarniała wszystko i wszystkich, pełna myśli i pamięci, nieograniczona w swym zasięgu. Ku niebu wznosiły się wołania błagalne i przebłagalne za nas samych, o wrażliwe i czyste serca, za tych, których Bóg postawił na drodze naszego życia, za rodziny, za wszystkich bliskich zmarłych, za rodziców, którzy utracili dzieci, za wszystkich przeżywających trudności i cierpiących, za tych, którzy utracili sens życia i w których zgasło światło duszy. Na zakończenie po raz kolejny wyśpiewaliśmy Salve Regina, co utwierdziło nas w nadziei, że Matka nieprzebranego miłosierdzia przyjmie wszystkie sprawy i intencje, każde poruszenie serca, każdą wyszeptaną modlitwę, wszystko co tylko zdołaliśmy Jej ofiarować w tym szczególnym dniu i miejscu wspólnego pielgrzymowania.

Pewni duchowej opieki Maryi i Jej orędownictwa za nami, z wdzięcznością w sercach opuściliśmy niezwykłe Sanktuarium w Czernej, chyba jednak nie na zawsze, bo z jakimś cichym wewnętrznym wezwaniem i zaproszeniem, aby tam jeszcze powrócić. Wszystkie modlitewne zamyślenia, powierzone Matce Bożej Szkaplerznej w czerneńskim wizerunku, każde poszukiwanie Jej bliskości w wypowiadanym słodkim tytule Mater Misericordiae, znalazły jeszcze tego dnia swoje dopełnienie w wysławianiu Bożego Miłosierdzia słowami koronki w Sanktuarium w Łagiewnikach, które dane nam było odwiedzić o godzinie 15.00, aby przyłączyć się do wspólnej modlitwy. W krakowskich Łagiewnikach w dalszym ciągu, a może nawet tym bardziej nasze pielgrzymowanie przenikała myśl o miłosierdziu, zwłaszcza przed obrazem Jezusa Miłosiernego, ale także w kaplicy wieczystej adoracji Najświętszego Sakramentu, czy choćby w zróżnicowanych pod względem wystroju wnętrza podziemnych kaplicach. Każdy na swój sposób, w zależności od potrzeb i pragnień, wykorzystał czas w ostatnim miejscu na pielgrzymim szlaku, a świadomość pielgrzymowania towarzyszyła nam do samego końca drogi powrotnej, ożywiana wspólnie odmawianą i śpiewaną modlitwą różańcową.

Niezwykle obdarowani zostaliśmy tego wyjątkowego dnia! Darem czasu, miejsca, modlitwy, darem świętego szkaplerza i bliskości Matki Miłosierdzia, darem wspólnotowego pielgrzymowania, darem obecności i duchowej opieki naszego opiekuna ks. Grzegorza i tymi wszystkimi łaskami, które wyprosiliśmy dla nas samych i naszych bliskich, a które nie jeden raz być może nas nawet zaskoczą. Niewypowiedziana pozostaje wdzięczność względem Boga i Maryi, że przywiodła nas do Sanktuarium w Czernej, okrywając płaszczem swej macierzyńskiej opieki. Niewypowiedziana pozostaje skryta nadzieja na dar nowych miejsc i duchowych doświadczeń na kolejnych pielgrzymich szlakach, abyśmy świadomie i mądrze pielgrzymując przez ziemię, mogli dojść kiedyś do wiekuistych radości.

Anna Dziech