Salve Regina, Mater Misericordiae rozbrzmiewało
w myśli, szepcie i śpiewie każdej modlitwy na pielgrzymim szlaku duszpasterstwa
Tradycji łacińskiej diecezji bielsko-żywieckiej, pod przewodnictwem naszego
duszpasterza i opiekuna ks. dr. Grzegorza Klai. Dnia 17 listopada 2012 roku w
licznej grupie ponad pięćdziesięciu osób wyruszyliśmy autokarem do Sanktuarium
w Czernej i Łagiewnikach, pielgrzymując z radością, wdzięcznością i nadzieją ku
czci Matki Bożej Miłosierdzia.
Już w drodze
do zamierzonego celu wzywaliśmy orędownictwa Matki nieprzebranego miłosierdzia
ufnym śpiewem Godzinek o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny,
uświadamiając sobie przy okazji na nowo bogactwo i głębię teologicznej treści
tej pięknej modlitwy. Jako że wielu z nas pielgrzymowało tego dnia z zamiarem i
wewnętrznym pragnieniem przyjęcia szkaplerza, nie zabrakło także krótkich
refleksji naszego duszpasterza o historii szkaplerza, przywilejach, obowiązkach
i warunkach z nim związanych, dzięki którym mogliśmy się duchowo przygotować do
głębokiego i świadomego przeżycia tego jednorazowego wydarzenia w życiu. Nawet
rozbrzmiewające w drodze słowa pieśni Ubi
caritas, przy okazji których przypomnieliśmy sobie o różnych odcieniach i
określeniach miłości, począwszy od charytatywnej, współczującej miłości ,
przez nieco inną miłość , bardziej oblubieńczą ,
kończąc na i przyjacielskiej miłości , wydawały się wpisywać w duchową atmosferę
pielgrzymowania do Matki Miłosierdzia.
Po godzinie
10.00 dotarliśmy do niezwykłego
Sanktuarium Matki Bożej Szkaplerznej w Czernej, tego dnia spowitego gęstą mgłą,
co jakby potęgowało dodatkowo atmosferę miejsca, nastrój pewnej tajemnicy,
ciszy, oderwania od zgiełku świata, aby każdy z nas mógł na swój sposób przekonać się i doświadczyć, że to miejsce
rzeczywiście wybrał sam Bóg, aby urzekało i przyciągało nie tylko pięknem
położenia, okolicy, ale siłą modlitwy, potwierdzonej ogromną ilością
podziękowań, opisów cudów i łask, zebranych w długiej historii kultu Matki Bożej
w Czernej. Pierwsze kroki skierowaliśmy do ozdobionego czarnym dębnickim
marmurem wczesnobarokowego kościoła pod wezwaniem świętego Eliasza, z przedstawieniem proroka na pustyni na olejnym obrazie w głównym ołtarzu oraz z bocznymi ołtarzami z obrazami Matki Bożej Szkaplerznej i świętej Teresy.
Świętość i powagę miejsca, jakby z oknami na wieczność i bliskość nieba potęgowało
dziesięć relikwiarzy w formie sarkofagów, umieszczonych w ołtarzach i
portalach.
W tak wyjątkowym miejscu,
po krótkim przygotowaniu, kilkanaście osób wyciągnęło ręce do pielgrzymiego
znaku świętego szkaplerza, przyjmując go z wiarą, radością i modlitwą, odpowiadając tym samym na wezwanie do wewnętrznego przyodziania się
łaską Boga. Uroczyste duchowe wydarzenie przyjęcia szkaplerza, choć dokonało
się w konkretnym miejscu i czasie, w głębszym sensie nie do końca się
zakończyło, gdyż stało się jakimś nowym początkiem, przypomniało nam o byciu w
drodze, pozostało jakby otwarte, pełne obietnicy i nadziei na wiele cudownych
wydarzeń, które mogą się wydarzyć i w naszym życiu, ubogacając bogatą historię
łask i cudów za wstawiennictwem Matki Bożej.
Po oddaniu się w maryjną
opiekę, prawdziwie z głębokości serca mogliśmy wołać słowami Introitu: Gaudeamus omnes in Domino, diem festum
celebrantem sub honore beatae Mariae Virginis podczas Mszy Świętej wotywnej
ze wspomnienia NMP z Góry Karmel w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego,
sprawowanej przez naszego celebransa ks. Grzegorza o godzinie 11.00 przy
bocznym ołtarzu poświęconym Matce Bożej Szkaplerznej. Jeszcze głębiej i
wyraźniej odkryliśmy i pojęliśmy sens pielgrzymowania do Matki Miłosierdzia,
gdy w kazaniu duszpasterza usłyszeliśmy, że nie ma dla nas ludzi grzesznych
bardziej słodkiego i bliskiego tytułu dla Maryi od tego, który określa Ją właśnie Matką Bożą
Miłosierdzia. Przeniknięci i pocieszeni tą świadomością, umocnieni w nadziei,
wznosiliśmy ku Maryi w czerneńskim wizerunku szeptane wołania i poruszenia serca, dopełniane i
niesione śpiewem gregoriańskim, maryjnymi pieśniami, odśpiewanym Magnificat, łacińskim śpiewem Ubi caritas, Ave verum i tradycyjnym na zakończenie Salve Regina, który zabrzmiał z nową mocą i świadomością. Wszystko
tego listopadowego dnia przypominało nam o maryjnym charakterze wspólnego
pielgrzymowania.
Po głębokim, duchowym
przeżyciu Eucharystii w tym szczególnym miejscu danym przez Boga, dzięki
przewodnikowi z tamtejszego
karmelitańskiego zakonu, mieliśmy okazję ogólnego poznania historii sanktuarium,
wystroju wnętrza kościoła. Zostaliśmy ubogaceni wiedzą o słynącym łaskami
czerneńskim obrazie Matki Bożej Szkaplerznej, namalowanym w połowie XVIII wieku przez Pawła Gołębiowskiego, ukoronowanym koronami
papieskimi w 1988 roku, a wzorowanym na obrazie Matki Bożej Śnieżnej,
znajdującym się w bazylice S. Maria Maggiore w Rzymie. Głęboka teologiczna wymowa obrazu przypomina zasadniczą
rolę Maryi jako duchowej Matki ludzkości i Pośredniczki łask, potwierdzoną
przywilejem szkaplerza, danym świętemu
Szymonowi Stockowi w 1251 roku dla całej rodziny karmelitańskiej i dostępnym
dla wszystkich, którzy przyjmują dar Matki jako znak przynależności do Maryi i
Jej oddania.
W kaplicy
świętego Rafała Kalinowskiego, przed wyeksponowanym w środku prezbiterium
ołtarzem-sarkofagiem z jego doczesnymi szczątkami, mogliśmy dotknąć bogatej i
trudnej historii jego życia, której najważniejsze chwile uwieczniły kompozycje
malarskie zdobiące boczną ścianę kaplicy, przedstawiające udział w powstaniu
styczniowym, drogę na Syberię oraz
posługę kierownictwa duchowego. Gdy spoglądamy na przedstawienie świętego
Rafała od świętego Józefa w głównym obrazie ołtarza, jak otacza modlitwą kulę
ziemską i w ręce trzyma krzyż, nie dziwi fakt, że współcześnie bywa on określany
chodzącą modlitwą, a Czerna jego sanktuarium. Pierwotne miejsce jego pochówku
upamiętnia brzozowy krzyż na pobliskim cmentarzu, który także mieliśmy okazję
zwiedzić, oddając się chwili zadumy i refleksji.
Niezwykłą
uwagą, ciekawością, zainteresowaniem i pragnieniem dotknięcia historii
odpowiedzieliśmy na możliwość zwiedzania znajdującego się w pobliżu muzeum z
bogatą i różnorodną ekspozycją. W jego części historycznej podziwialiśmy bogato
zdobione ornaty, eksponaty liturgiczne oraz należące do zakonników przedmioty
codziennego użytku. Niewątpliwie zadziwić i zaskoczyć mógł liczny zbiór
afrykańskiego rękodzieła oraz fauny i flory z Rwandy i Burundii, misyjnych terenów
karmelitów bosych, czy w innej części znowu kolekcja sprzętu
liturgicznego, fotograficznego, numizmatyka, geologia i broń. Z części misyjnej muzeum dotarliśmy do ekspozycji, która tchnęła ożywczym
duchem życia i działalności świętego Rafała Kalinowskiego, między innymi jego wiernej
posługi w konfesjonale, ustawionym w widocznym miejscu dla zwiedzających, aby
przypominał o ważnym rysie jego osoby.
Po czasie
przeznaczonym na zwiedzanie i szukanie śladów historii, zatopieni w modlitwie, skupieniu i duchowym rozpamiętywaniu męki Pańskiej, przeżywaliśmy
Drogę Krzyżową, podążając do góry wzdłuż kolejnych odnowionych stacji, ukrytych
w mglistej scenerii jesiennego lasu. Chłodne powietrze rozgrzewała płynąca z
serc modlitwa, która inspirowana realistycznymi przedstawieniami wydarzeń
zbawczych oraz rozważaniami naszego duszpasterza ogarniała wszystko i
wszystkich, pełna myśli i pamięci, nieograniczona w swym zasięgu. Ku niebu
wznosiły się wołania błagalne i przebłagalne za nas samych, o wrażliwe i czyste serca, za tych, których Bóg postawił na drodze naszego
życia, za rodziny, za wszystkich bliskich zmarłych, za rodziców, którzy
utracili dzieci, za wszystkich przeżywających trudności i cierpiących, za tych,
którzy utracili sens życia i w których zgasło światło duszy. Na zakończenie po
raz kolejny wyśpiewaliśmy Salve Regina,
co utwierdziło nas w nadziei, że Matka nieprzebranego miłosierdzia przyjmie
wszystkie sprawy i intencje, każde poruszenie serca, każdą wyszeptaną modlitwę,
wszystko co tylko zdołaliśmy Jej ofiarować w tym szczególnym dniu i miejscu
wspólnego pielgrzymowania.
Pewni duchowej
opieki Maryi i Jej orędownictwa za nami, z wdzięcznością w sercach opuściliśmy
niezwykłe Sanktuarium w Czernej, chyba jednak nie na zawsze, bo z jakimś cichym
wewnętrznym wezwaniem i zaproszeniem, aby tam jeszcze powrócić. Wszystkie
modlitewne zamyślenia, powierzone Matce Bożej Szkaplerznej w czerneńskim
wizerunku, każde poszukiwanie Jej bliskości w wypowiadanym słodkim tytule Mater Misericordiae, znalazły jeszcze
tego dnia swoje dopełnienie w wysławianiu Bożego Miłosierdzia słowami koronki w
Sanktuarium w Łagiewnikach, które dane nam było odwiedzić o godzinie 15.00, aby
przyłączyć się do wspólnej modlitwy. W krakowskich Łagiewnikach w dalszym ciągu, a może nawet tym bardziej nasze pielgrzymowanie przenikała myśl o miłosierdziu,
zwłaszcza przed obrazem Jezusa Miłosiernego, ale także w kaplicy wieczystej
adoracji Najświętszego Sakramentu, czy choćby w zróżnicowanych pod względem
wystroju wnętrza podziemnych kaplicach. Każdy na swój sposób, w zależności od
potrzeb i pragnień, wykorzystał czas w ostatnim miejscu na pielgrzymim szlaku, a świadomość pielgrzymowania
towarzyszyła nam do samego końca drogi powrotnej, ożywiana wspólnie odmawianą i
śpiewaną modlitwą różańcową.
Niezwykle
obdarowani zostaliśmy tego wyjątkowego dnia! Darem czasu, miejsca, modlitwy, darem
świętego szkaplerza i bliskości Matki Miłosierdzia, darem wspólnotowego
pielgrzymowania, darem obecności i duchowej opieki naszego opiekuna ks.
Grzegorza i tymi wszystkimi łaskami, które wyprosiliśmy dla nas samych i
naszych bliskich, a które nie jeden raz być może nas nawet zaskoczą.
Niewypowiedziana pozostaje wdzięczność względem Boga i Maryi, że przywiodła nas
do Sanktuarium w Czernej, okrywając płaszczem swej macierzyńskiej opieki.
Niewypowiedziana pozostaje skryta nadzieja na dar nowych miejsc i duchowych doświadczeń na kolejnych pielgrzymich szlakach, abyśmy świadomie i
mądrze pielgrzymując przez ziemię, mogli dojść kiedyś do wiekuistych radości.
Anna Dziech
Anna Dziech